Prawo spadkowe w praktyce
czyli wszystko co trzeba wiedzieć o dziedziczeniu i sukcesji
Jestem adwokatem. Od wielu lat prowadzę przed sądami sprawy o stwierdzenie nabycia spadku, dział spadku oraz o zachowek.
Lubię takie sprawy – każda taka sprawa to inna historia – a ja wiem, że mogę pomóc konkretnym osobom.
Możesz więc mi zaufać: myślę, iż będę w stanie pomóc także Tobie.
Każdego dnia udzielam porad prawnych osobom takim jak Ty – zarówno w siedzibie kancelarii we Wrocławiu, jak i online.
Potrzebujesz porady w zakresie prawa spadkowego?
Po prostu napisz do mnie wiadomość.
Historie rodzinne czyli trudne sprawy
Kolejne żony, kolejni mężowie, nieformalni partnerzy, nieślubne dzieci… myślisz, że to jakiś serial, który “idzie” w telewizji od kilku czy nawet kilkunastu lat? Pewnie też, ale nie tylko. Czasem tak wyglądają sprawy, z którymi musi sobie poradzić adwokat.
Każda sprawa to inna historia. A sprawy rodzinne i spadkowe budzą zazwyczaj spore emocje.
(i wierz mi – naprawdę nie zawsze chodzi o pieniądze,a przynajmniej nie tylko o pieniądze)
Emocje wzbudził też jeden z ostatnich wpisów.
(wiadomo – ale gdyby ktoś miał wątpliwości – opisana w artykule sytuacja dotyczy zarówno pań, jak i panów)
I tak:
Była żona/były mąż nie dziedziczy z mocy ustawy. Ale… współmałżonek, z którym pozostajesz w FAKTYCZNEJ separacji, to i owszem – będzie spadkobiercą ustawowym.
powtórzę więc: nie ma znaczenia czy żyjesz ze współmałżonkiem pod jednym dachem, czy też mieszkacie na różnych kontynentach i widujecie się raz na dwa lata (a może mieszkacie w dwóch różnych dzielnicach Warszawy i też widujecie się raz na dwa lata?) tak się też czasami zdarza i ja to rozumiem.
Tylko że:
nawet jak widujecie się raz na trzy lata to i tak małżonek (jak formalnie pozostajecie małżeństwem) będzie spadkobiercą ustawowym.
I nawet jeśli mieszkasz (niezależnie od tego, czy formalnie pozostajesz w małżeństwie) z partnerem czy partnerką od lat i jest to faktycznie najbliższa Ci osoba, to nie będzie (z mocy ustawy) w przyszłości po tobie dziedziczyć. Czyli jeszcze raz: tworzysz/ kupujesz coś wspólnie z faktycznym partnerem, a spadkobiercą ustawowym będzie i tak małżonek. To już wiesz.
Pewnie pomyślisz, że to niesprawiedliwe, a Ty nic nie możesz z tym zrobić?
Sprawiedliwe czy nie, ale tak już jest.
Tylko (niestety?) nie jest tak, iż nic nie możesz z tym zrobić.
Bo możesz.
1/ jeśli pozostajesz w związku małżeńskim, który od dawna jest tylko formalnością i od lat nic was nie łączy (a i dzieci zdążyły w tzw. międzyczasie dzieci zdążyły dorosnąć możesz złożyć pozew o rozwód
2/ jeśli z jakiegoś powodu nie chcesz składać pozwu o rozwód, możesz rozważyć PRAWNĄ separację
3/ zawsze możesz napisać testament (prawo spadkowe przewiduje wiele różnych instytucji – np. zapis, zapis windykacyjny i wiele innych)
4/ w pewnych sytuacjach do rozważenia pozostaje rozdzielność majątkowa, ale niestety nie rozwiąże to problemów z dziedziczeniem
5/ a jeśli już masz prawomocny wyrok rozwodowy, to może czas na sprawę o podział majątku?
6/ a wracając do prawa spadkowego: pewnie pamiętasz, co to jest zachowek?
Wiem, jak różne są sytuacje w życiu:
i może akurat:
1/ pozostajesz formalnie w związku małżeńskim, chociaż faktycznie jesteś od dawna w związku z inną osobą
2/ rozwodzisz się, ale sprawa przeciąga się o kolejne miesiące, a konflikt tylko przybiera na sile (a ty już jesteś w nowym związku z inną osobą)
3/ to ty jesteś w związku z osobą, która formalnie pozostaje w związku małżeńskim
4/ w opisanych powyżej sytuacjach prowadzisz “biznes” wspólnie z partnerem czy partnerką
5/ w opisanych powyżej sytuacjach zamierzasz kupić nieruchomość
6/ mieszkasz w domu, który stanowi majątek wspólny partnera czy partnerki i jego/jej współmałżonka i zamierzasz przeznaczyć swoje środki na remont tego domu
7/ mieszkasz w domu, który stanowi majątek wspólny partnera czy partnerki i jego/jej byłego współmałżonka – w sytuacji gdy nie było między nimi sprawy o podział wspólnego majątku i zamierzasz przeznaczyć swoje środki na remont tego domu
to mogę apelować tylko o jedno : zastanów się, co by było, gdyby jednak “coś poszło nie tak”.
I jeszcze jedno, to nie wszystkie sytuacje, w których dobrze byłoby się zastanowić.
Jeśli akurat jesteś w tak szczęśliwej sytuacji, iż żyjesz zgodnie z żoną czy mężem i razem wychowujecie małe dzieci, to też się zastanów. W szczególności jeśli prowadzisz działalność gospodarczą. A może w ramach tej działalności zatrudniasz małżonka/ partnera? Albo z żoną czy mężem prowadzisz wspólnie np. spółkę cywilną, albo nawet spółkę z.o.o. Tak, na pewno wszystko będzie dobrze i nic złego się nie stanie. Ale tak na wszelki wypadek zastanów się, co by było gdyby… Ale do tego zagadnienia – tzn. kiedy wszystko jest ok i dlaczego jednak dobrze by było się nawet wtedy zastanowić, wrócę w osobnym wpisie.
Rok 2018 już jest, czyli 18 kwestii, o których powinieneś pamiętać
Czy jest gdzieś jakiś bloger, który nie robi podsumowania z początkiem nowego roku? Ok., zapewne tak. Zazwyczaj nie robię tego, co robi „większość”, ale… czasem może to dobry pomysł? Rok 2018 jest już od kilku dni, czas więc na pierwszy wpis.
Miał być właśnie taki wpis – z podsumowaniem i planami. Jednak – ze względu na fakt iż już w lutym blog będzie obchodzić piąte (tak!) piąte urodziny, wpis z podsumowaniem będzie w lutym. (w lutym już chyba nikt nie zamieszcza takich wpisów, tak więc ja to zrobię)
A tymczasem dziś kilkanaście (przypadkiem dokładnie 18) rzeczy, o których naprawdę warto pamiętać.
Wiem, to podstawy, pisałam o tym wiele razy – ale wciąż otrzymuję sporo pytań dotyczących tych kwestii.
To zaczynamy:
1/ Obecnie zasadą jest przyjmowanie spadku z dobrodziejstwem inwentarza (co wiąże się z ograniczeniem odpowiedzialności za długi). Nie zawsze tak było – kiedyś tj. przed październikiem 2015 r. zasadą było przyjmowanie spadku wprost.
2/ Rozrządzić majątkiem na wypadek śmierci można jedynie przez testament. Jeśli nie ma testamentu, dziedziczenie następuje zgodnie z zasadami kodeksowymi. W pierwszej kolejności dziedziczy małżonek i dzieci.
3/ Testament może zawierać rozrządzenia tylko jednego spadkodawcy- co oznacza, iż nie ma czegoś takiego jak testament wspólny.
4/ Spadkodawca może w każdej chwili odwołać zarówno cały testament, jak i jego poszczególne postanowienia.
5/ Sporządzić i odwołać testament może tylko osoba mająca pełną zdolność do czynności prawnych – czyli : małoletni (czyli mający np. 16 czy 17 lat) nie może w ważny sposób sporządzić testamentu.
6/ Cały (cały!) testament piszesz własnoręcznie. Nie – naprawdę nie wystarczy że napiszesz coś na komputerze i podpiszesz po wydrukowaniu. W razie wątpliwości decyduj się na testament w formie aktu notarialnego, nie wiąże się to z dużym kosztem.
7/ Przepisy przewidują obecnie coś takiego jak zapis windykacyjny – czyli najprościej mówiąc możesz przeznaczyć konkretną rzecz dla konkretnej osoby.
Jeśli się na to zdecydujesz, pamiętaj iż testament musi mieć formę aktu notarialnego.
8/ Opłata sądowa od wniosku o stwierdzenie nabycia spadku to 50 zł (ale jeśli w jednym piśmie chcesz wnosić o stwierdzenie nabycia spadku po dwóch osobach, to płacisz 100 zł)
9/ Właściwość sądu w sprawie o stwierdzenie nabycia spadku jest ściśle określona w przepisach – nie możesz wysłać tego wniosku do dowolnego sądu – właściwy będzie sąd rejonowy ostatniego miejsca zamieszkania spadkodawcy.
10/ Pominięcie w testamencie to nie to samo co wydziedziczenie. Jeśli zostałeś w testamencie pominięty, być może uprawniony jesteś aby wystąpić o zachowek.
11/ Zstępnym, małżonkowi oraz rodzicom spadkodawcy, którzy byliby powołani do spadku z ustawy, należą się, jeżeli uprawniony jest trwale niezdolny do pracy albo jeżeli zstępny uprawniony jest małoletni – dwie trzecie wartości udziału spadkowego, który by mu przypadał przy dziedziczeniu ustawowym, w innych zaś wypadkach – połowa wartości tego udziału (zachowek).
12/ To ty wnosząc pozew o zachowek musisz określić kwotę, której się domagasz – nazywa się to ”wartość przedmiotu sporu”.
13/ Opłata od pozwu o zapłatę (czyli w prawie spadkowym o zachowek) nie jest stała – zależy od wartości przedmiotu sporu – im większej kwoty żądasz od pozwanego, tym wyższa będzie opłata. Dlatego dobrze się zastanów, jakiej kwoty ostatecznie będziesz się domagać przed sądem.
14/ To ty – jako strona postępowania sądowego musisz udowodnić swoje twierdzenia, najlepiej przedstaw dowody na możliwie wczesnym etapie postępowania sądowego.
15/ Roszczenie o zachowek podlega przedawnieniu (termin obecnie wynosi 5 lat, ale troszkę inaczej liczy się on przy dziedziczeniu testamentowym, a inaczej przy ustawowym). Jeśli będziesz zbyt długo zwlekał z wniesieniem pozwu, niestety druga strona może podnosić, iż roszczenie jest przedawnione i z tego właśnie powodu prawdopodobnie przegrasz sprawę.
16/ Do chwili działu spadku spadkobiercy ponoszą solidarną odpowiedzialność za długi spadkowe. Od chwili działu spadku spadkobiercy ponoszą odpowiedzialność za długi spadkowe w stosunku do wielkości udziałów.
17/ I wracając do wniosku o stwierdzenie nabycia spadku: nie jest tak, iż tylko spadkobiercy mogą złożyć taki wniosek w sądzie, krąg uprawnionych jest szerszy – stanowi o tym art. 1025 k.c.
18/ Nie zawsze występowanie do sądu z wnioskiem o stwierdzenie nabycia spadku będzie konieczne, w pewnych sytuacjach wystarczy wizyta w kancelarii notarialnej. Aby jednak notariusz mógł sporządzić akt poświadczenia dziedziczenia, w kancelarii muszą stawić się wszyscy spadkobiercy. Jeśli spadkobiercy są zgodni, możliwe też będzie zawarcie umowy o dział spadku- jeśli w skład spadku wchodzi nieruchomość, umowa musi mieć formę aktu notarialnego.
I jeszcze : podatki. Wspominałam o tym, ale do tematu wrócę: jeśli dziedziczysz po osobie z najbliższej rodziny, pamiętaj o formularzu SDZ2- musisz złożyć go w ustawowym terminie, aby uniknąć konieczności zapłaty podatku. (ustawa przewiduje kilka grup podatkowych – niestety w pewnych sytuacjach – tj. gdy dziedziczysz po dalszym krewnym czy też po osobie niespokrewnionej podatek trzeba będzie zapłacić)
I po kolejne: pamiętasz wpis o rozporządzeniu spadkowym? jeśli mieszkasz na stałe w innym unijnym kraju niż Polska i chciałbyś np. napisać testament, zapoznaj się z tym rozporządzeniem.
I (teraz już naprawdę) na koniec pytanie: czy uważasz, iż jakiś temat powinien zostać pogłębiony/ omówiony ponownie?A może nie pisałam jeszcze o czymś, o czym warto byłoby napisać? Jeśli tak, to napisz proszę w komentarzach pod tym wpisem.
Znaki towarowe czyli wpis gościnny, na który czekałeś
Jak pewnie wiesz, oprócz prowadzenia spraw o dział spadku czy o zachowek pomagam też w planowaniu spadkowym, przekazaniu firmy następcom i w końcu – choć może Ci się to wydawać teraz zupełnie bez związku z tematem bloga – przekształcaniem działalności gospodarczej w spółkę z o.o.
A prawa autorskie, prawo własności intelektualnej, znaki towarowe…
Pewnie pamiętasz: wspominałam na początku miesiąca, że
Może wydawać się, że to dość mało istotna kwestia. Ale… wierz mi: po latach taki znak towarowy czy logo może mieć większą wartość niż lokal będący siedzibą firmy czy samochód.
Dlatego właśnie – aby przybliżyć Ci tę tematykę rozmawiam dziś z doświadczonym rzecznikiem patentowym i autorem bloga o znakach towarowych – Mikołajem Lechem.
Zacznijmy od wyjaśnienia pojęć:
Co to dokładnie jest „znak towarowy”?
Najłatwiej w tym miejscu byłoby mi zacytować odpowiedni przepis z ustawy Prawo własności przemysłowej, ale postaram się wyjaśnić wszystko własnymi słowami. Przedsiębiorcy działając na rynku, oferują towary lub usługi. Każdemu zależy na tym, aby pozyskać klientów, dlatego starają się odróżnić od swojej konkurencji. Podstawowym narzędziem do tego jest marka. I należy ją rozumieć szeroko. Marką przedsiębiorcy może być jego nazwa, logo lub grafika. Przedsiębiorca może chronić swoją markę rejestrując ją jako znak towarowy np. w Urzędzie Patentowym RP.
Co najważniejsze, poprzez taką rejestrację nie uzyskuje się monopolu absolutnego na nazwę. Ochrona obejmuje jedynie wskazane w zgłoszeniu towary lub usługi. Innymi słowy, jeżeli przedsiębiorca zarejestrował znak towarowy MIKPOL do oznaczania usług prawnych, to nie może zabronić innemu podmiotowi używania identycznej nazwy (nie logo) do oznaczania piekarni. Wynika to chociażby z tego, że działania właściciela piekarni nie doprowadzą do tego, że klienci firmy MIKPOL zostaną wprowadzeni w błąd. Raczej mało prawdopodobne, że osoba szukająca porady prawnej przez pomyłkę kupi drożdżówkę 🙂
A logo – czym jest logo? I co profesjonalny rzecznik patentowy ma na myśli, mówiąc ”prawo do marki”?
Ja zawsze mówię, że logo to nazwa ubrana w szatę graficzną. W języku prawnym mówi się o słowno-graficznym znaku towarowym. Przykładem niech będzie logo naszej kancelarii patentowej, które oczywiście zarejestrowaliśmy w Urzędzie Patentowym RP:
Z kolei prawa do marki to dość obszerny temat. Prawa te nie wynikają jedynie z rejestracji znaków towarowych (ustawa Prawo własności przemysłowej). Można bowiem mówić o prawie do firmy (Kodeks cywilny), prawie do niezarejestrowanego znaku towarowego (ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji) oraz prawie do logo (ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych). To zagadnienie dokładnie rozgryzałem w artykule pt. Jak chronić markę firmy?
Wspomnę jedynie, że w kontekście tych wszystkich przepisów rejestracja znaku towarowego ma tę zaletę, że w wydanym świadectwie rejestracji wyraźnie jest napisane kto jest właścicielem znaku towarowego, na jakim terytorium, na jakie towary/ usługi oraz czy ta ochrona dotyczy nazwy czy logo. W przypadku ewentualnego sporu łatwo udowodnić, że ma się prawa do marki. Wystarczy przedłożyć wspomniane świadectwo. Opierając prawa do marki na pozostałych przepisach trzeba licznymi dowodami wykazywać, że te prawa nam przysługują. Sąd się z tym zgodzi bądź nie. Wynik takiego sporu robi się więc mocno niepewny.
Biznes można prowadzić w różnych formach; najczęściej przedsiębiorca zaczyna od „zwykłej” jednoosobowej działalności. Z czasem jednak taka „działalność” nabiera często znacznych rozmiarów, a sam przedsiębiorca – zaangażowany innymi sprawami – o wielu kwestiach nie myśli…
Zgadza się. Z mojego doświadczenia wynika, że mało kto już na początku swojej drogi biznesowej myśli o ochronie swojej marki. Z jednej strony jestem w stanie to zrozumieć. Dopóki nie ma pewności, że dany pomysł uda się skomercjalizować, marka nie ma wielkiej wartości. Później, po kilku miesiącach, jeżeli przedsiębiorca czuje, że jego biznes działa, powinien pomyśleć o rejestracji znaku towarowego.
Tylko z mojego doświadczenia wynika, że już w tym miejscu wiele osób popełnia błąd. Otóż nawet jeżeli początkowo nie myślimy o rejestracji znaku towarowego, powinniśmy rozważnie wchodzić w pewne nazwy. Stosunkowo często spotykam się z sytuacją, kiedy wybierana jest nazwa podobna do już zarejestrowanego znaku towarowego.
Początkujący przedsiębiorcy sprawdzają jedynie dostępność domeny internetowej oraz robią proste poszukiwania w Google. To jednak za mało. Należy zrobić poszukiwania również w zakresie zarejestrowanych znaków towarowych. Kolizją mogą być zarówno znaki identyczne jak i podobne. Należy pamiętać, że to podobieństwo nie jest taką oczywistą sprawą. Często można mieć wątpliwości czy znak różniący się jedną, dwoma literkami jest jeszcze kolizyjny czy już nie. Warto więc rozważyć zlecenie analizy rzecznikowi patentowemu.
Zaniedbanie na tym etapie może być przyczyną dwóch głównych problemów. Po pierwsze, po kilku latach działalności do takiego przedsiębiorcy może odezwać się kancelaria prawna z żądaniem zaprzestania naruszania prawa. Dla takiej osoby to dramat. Od powiedzmy 3 lat rozwija swoją firmę, by dostać ultimatum, że w ciągu 14 dni musi zmienić jej nazwę.
Innym razem, kiedy przedsiębiorca postanowi jednak znak zarejestrować, po wstępnym badaniu może się dowiedzieć, że ktoś inny już taki znak chroni. Jest to sytuacja lepsza, ale nadal zła. Lepsza dlatego, że taka osoba ma czas na jakieś ruchy (np. modyfikację nazwy). Podmiot, którego prawa nieświadomie naruszał nie wie jeszcze o jego istnieniu. I lepiej aby się nie dowiedział. Zmiana nazwy stawia jednak pod znakiem zapytania wieloletnie zabiegi marketingowe.
Czy wielu przedsiębiorców myśli o rejestracji znaku towarowego? I czy finalnie wielu decyduje się na zarejestrowanie?
Ja rejestruję najczęściej znaki towarowe przedsiębiorcom, którzy od kilku lat są już na rynku. Budzi to oczywiście problemy, o których już mówiłem wcześniej. Coraz częściej odzywają się jednak do mnie firmy, które dopiero planują z daną marką wyjść na rynek. I to jest idealny moment na działanie. Jeżeli nawet markę będziemy musieli delikatnie zmodyfikować, to nie generuje to większych problemów.
Jeżeli miałbym jednak ocenić jak popularne jest rejestrowanie znaków w Polsce to nadal uważam, że jest z tym słabo. Przeciętny przedsiębiorca nie chroni swojego znaku. Często taka osoba posługuje się podobną bądź identyczną nazwą jak jego konkurent w innej części Polski. Przykładowo w CEIDG znalazłem 16 przedsiębiorców używających nazwy ALLMED. W tym zakresie jest straszny bałagan w naszym kraju. Przedsiębiorcom wydaje się, że skoro żaden urzędnik nie robił im problemu przy zakładaniu działalności gospodarczej lub spółki to działają legalnie.
Dlaczego tak się dzieje – czy rejestracja znaku towarowego jest droga?
Moim zdaniem wynika to z niewiedzy i pewnych mitów. Wiele osób nie ma pojęcia czym są znaki towarowe oraz że warto je zastrzec. Poza tym można działać na rynku nawet wiele lat i znaku nie chronić. Z drugiej strony jeżeli w mediach pojawiają się już spory o znaki towarowe, to zazwyczaj w kontekście gigantów typu APPLE. Mali przedsiębiorcy kojarzą te fakty i od razu zakładają, że ich na to nie stać. Tymczasem minimalna opłata za 10-cio letnią ochronę znaku towarowego w Polsce to 890 zł. Gdyby tę opłatę można było podzielić, to miesięczne raty wyniosłyby około 7 zł. To chyba niezbyt wygórowana cena za bezpieczeństwo. Finalnie opłaty zależą od ilości wskazanych w zgłoszeniu klas, zasięgu terytorialnego ochrony oraz tego czy korzystamy z pomocy rzecznika patentowego czy nie.
Więcej o kosztach rejestracji znaku towarowego mówiłem w tym nagraniu:
Taki znak towarowy może być zarejestrowany na osobę fizyczną, ale też np. na spółkę osobową/ z o.o.?
Znak towarowy faktycznie może być zarejestrowany na osobę fizyczną nie prowadzącą działalności gospodarczej jak i spółkę prawa handlowego. Zresztą pytanie na kogo zarejestrować znak ma doniosłe skutki. Załóżmy, że znak rejestrujemy na osobę fizyczną. Może ona udzielić licencji na używanie znaku spółce z o.o. Kiedy jednak spółka wpadnie w problemy finansowe to komornik nie może zająć prawa do znaku, bo formalnie nie należy on do niej. Gdyby jednak znak był w posiadaniu spółki, to często potrafi on mieć ogromną wartość. Przykładowo znak towarowy Atlantic został sprzedany za prawie 1 mln zł. I o taką kwotę obniżyły się zobowiązania likwidowanej spółki. Czyli ktoś zainwestował około 1 tys. zł w rejestrację, aby później znak sprzedać za 1 mln zł. To 1000 razy więcej.
Co powinien zrobić przedsiębiorca, gdy poważnie myśli o przekazaniu firmy następcy – w kontekście przeniesienia praw do znaku?
To bardzo dobre pytanie. Jak już mówiłem, większość przedsiębiorców nie chroni swoich znaków towarowych. Z tego wynikają później liczne problemy. Jednym z nich jest kwestia przeniesienia praw do marki. Jeżeli przedsiębiorca nie ma zarejestrowanego znaku, to pojawia się pytanie – co właściwie ma być przenoszone? Prawa autorskie majątkowe do logo? Prawo autorskie najczęściej nie chroni samej nazwy. W przypadku niezarejestrowanego znaku towarowego również nie ma żadnych namacalnych dowodów na to, że to prawo faktycznie istnieje. Na szczęście znak towarowy można zarejestrować nawet po kilkudziesięciu latach działalności firmy. Jeżeli to się uda, stosowną umową można takie prawo swobodnie przenosić.
Apelacja termin a okres świąteczny
Bardzo możliwe, iż kiedyś już o tym wspominałam. Ale temat jest na tyle istotny, iż uznałam za potrzebne, aby pewne rzeczy przypomnieć. Otóż. W postępowaniu cywilnym jest tak, iż czasem wynik sprawy przed sądem I instancji nie jest taki, jak byśmy sobie życzyli. Wiadomo – każda sprawa jest inna i bardzo różne sytuacje mają miejsce w praktyce. Czasem strona przegrywa w całości, czasem kwota, którą sąd zasądził jest niższa od tej, o zasądzenie której wnosił powód (np. w sprawie o zachowek) Tak bywa. I w takich sytuacjach – kiedy strona nie jest zadowolona z wyroku sądu I instancji i uważa, iż np. sąd ten niewłaściwie ocenił zawnioskowane dowody (może jakiegoś dowodu sąd nie przeprowadził? albo miały miejsce inne uchybienia?) pojawia się kwestia wnoszenia apelacji.
Sama apelacja to temat rzeka, o formułowaniu wniosków i zarzutów można cały blog pisać, a nie tylko jeden wpis.
ALE. Aby sąd II instancji w ogóle pod względem merytorycznym apelację rozpoznał, to apelacja ta musi być wniesiona w terminie. Jeśli wyślesz tę apelację do sądu za późno – to niestety. Musisz liczyć się z tym, iż cały wysiłek włożony w jej pisanie pójdzie na marne.
Termin do wnoszenia apelacji (środków zaskarżenia) liczy się (co do zasady) od daty kiedy odbierzesz odpis takiego orzeczenia z jego pisemnym uzasadnieniem.
Dlaczego piszę o tym teraz? Otóż mamy teraz okres świąteczny. Co zrozumiałe, wszyscy mają bardziej pilne sprawy na głowie
Tylko że NIE jest tak, iż w tym okresie ten termin do wnoszenia apelacji liczony jest w odmienny sposób niż w innych okresach roku.
Czyli (niestety) nie jest tak, iż na czas Świąt bieg terminu do zaskarżania orzeczeń miałby ulegać np. zawieszeniu. W okresie świątecznym terminy do zaskarżenia orzeczeń liczy się tak samo – chodzi o kolejne dni kalendarzowe.
Pamiętaj o tym, szczególnie jeśli chciałbyś zlecić napisanie apelacji adwokatowi.
(w szczególności, jeśli nie był on twoim pełnomocnikiem przed sądem I instancji)
Aby napisać dobrą merytorycznie apelację, pełnomocnik będzie musiał dokładnie zapoznać się z aktami sprawy, przeczytać protokoły rozpraw, złożone wcześniej pisma procesowe… Całkiem często sprawa przed sądem I instancji trwa nawet 2 czy 3 lata (a bywa iż nawet dłużej) więc dokładne zapoznanie się z aktami sprawy zajmuje sporo czasu.
TAK. Apelacja musi też zostać prawidłowo opłacona.
Inaczej to wygląda gdy chodzi o sprawy w postępowaniu nieprocesowym – np. sprawa o stwierdzenie nabycia spadku, a inaczej w sprawach o zapłatę rozpatrywanych w trybie procesowym, a więc np.w sprawach o zachowek. To już temat na inny wpis.
TAK. W przypadku innych środków zaskarżenia jest analogicznie, jeśli chodzi o liczenie terminu.
(inny może być sam termin do zaskarżenia orzeczenia, ale tak samo chodzi o kolejne dni kalendarzowe)
I jeszcze jedno – nie zapomniałam o zapowiadanym wpisie gościnnym. Wypatruj go w najbliższym czasie, zapewniam, że warto.
List do kobiety w nieformalnym związku
Żyjesz w związku nieformalnym z ukochanym mężczyzną? Jesteś szczęśliwa i liczy się tylko to, iż jesteś z ukochanym. To super i mam nadzieję, że tak będzie już zawsze. Jesteś zakochana i pełna optymizmu i nie dopuszczasz do siebie myśli, że “coś mogłoby się stać”. Zapewne nic się nie stanie, ale…
życie pisze różne scenariusze. Pewnie czasem czytałaś artykuły w prasie dla kobiet, oglądałaś programy w telewizji, słyszałaś od koleżanek historie dosłownie “mrożące krew w żyłach”. (nie, to blog o prawie cywilnym, nie karnym, nic bardzo brutalnego się nie wydarzy)
Zakładasz, że zawsze będziecie razem, bo łączy Was coś więcej niż “papierek”. Pewnie tak będzie. Nie jest teraz moją intencją przekonywanie Cię do sformalizowania związku czy dyskutowanie o wyższości związku partnerskiego nad małżeństwem (tudzież małżeństwa nad związkiem partnerskim) Wiem, ile małżeństw się rozpada i nawet prowadziłam całkiem sporo spraw o rozwód i alimenty, tak więc wiem jak jest.
Rozumiem, iż planujecie ślub, tylko jeszcze nie teraz, a kiedyś. Rozumiem też, iż ślubu nie planujecie bo któreś z Was ma złe doświadczenia albo po prostu uważacie, że dobrze jest tak jak jest teraz. I tak, jesteście dorośli, macie do tego prawo.
Tylko… czy wiesz czyją własnością jest mieszkanie, w którym mieszkacie (mieszkanie, dom, samochód, cenne ruchomości…)? To na pewno wiesz. A czy pamiętasz, że jako partnerka/konkubina/narzeczona nie jesteś spadkobiercą ustawowym po mężczyźnie, z którym dzielisz życie? Wiesz, kto jest jego spadkobiercą ustawowym? Jego rodzice, rodzeństwo, dzieci rodzeństwa? (zakładam, iż nie macie wspólnych dzieci)
A może… może on ma małoletnie dziecko z poprzedniego małżeństwa czy innego związku?
Może mieszkanie jest jego własnością, a może planując dzielić życie “na dobre i złe” kupiliście mieszkanie “pół-na-pół”? I razem mieszkanie wyremontowaliście, a Ty włożyłaś w ten lokal (jego lub wasz wspólny) wszystkie pieniądze, które zarobiłaś lub dostałaś w spadku po babci.
Tak czy inaczej: prawdopodobnie nie chciałabyś, aby “w razie czego” okazało się, iż jesteś współwłaścicielką mieszkania – w sytuacji gdy kupiliście je wspólnie … z jego nastoletnim (kilkuletnim) dzieckiem, które w każdej sprawie będzie reprezentowane przez jego matkę (a zarazem byłą żonę czy narzeczoną Twojego Misia)
Może żadnych dzieci Twój Jedyny nie ma, ale wiesz że bycie współwłaścicielką czegokolwiek z jego rodzicami (jego matką) byłoby jeszcze gorsze, niż z jego dzieckiem.
Chociaż czy gorsze?
Jego matka (tak Twoja “prawie-teściowa”) jest przynajmniej dorosła, może i za Tobą jakoś specjalnie nigdy nie przepadała, ale przynajmniej jest dorosła i nie potrzebuje zgody sądu rodzinnego aby stanowiącą jej własność nieruchomość (udział w nieruchomości) sprzedać czy podarować…
A w przypadku dziecka? Jak tego nie wiedziałaś, to już się pewnie domyślasz. Dziecko nie może sprzedać nieruchomości/ udziału w nieruchomości ot tak sobie, nie wystarczy też, iż zgodzi się jego matka. Aby w takiej sytuacji nieruchomość można było sprzedać potrzebna będzie zgoda sądu (a jak wiesz sprawy w sądach trwają raczej długo).
Całkiem niewesoła perspektywa, prawda?
A co jeśli on prowadzi firmę, a uzyskiwany dochód jest podstawowym źródłem Waszego utrzymania?
Pamiętam taką właśnie sytuację, gdy on prowadził firmę, a jego narzeczona w tej firmie pracowała na etacie.
Wyobrażasz sobie pewnie, że sytuacja tej pani stała się nagle dość niekorzystna?
(tak,niestety kredyty nie spłacają się same, a mieszkania nie sprzedasz, gdy nie jesteś jego jedyną właścicielką)
Takich pytań można zadawać jeszcze wiele.
Nie piszę tego, aby Cię przestraszyć.
Po prostu zastanów się “co by było gdyby”. Wiem że jesteś rozsądna i zależy Ci na swojej przyszłości.
A jak się spokojnie zastanowisz, to wyciągnij wnioski i zacznij działać.
Jestem adwokatem. Prowadzę kancelarię adwokacką we Wrocławiu. W swojej praktyce zajmuję się sprawami z zakresu prawa spadkowego. Doświadczeniem zdobytym w trakcie aplikacji adwokackiej oraz na salach sądowych dzielę się z Czytelnikami w ramach tego bloga.
Zobacz spis treści
SZUKAJ
Tematy główne
Ważne artykuły
Archiwum wpisów
Zajrzyj na mój drugi blog o prawie rodzinnym