Prawo spadkowe w praktyce
czyli wszystko co trzeba wiedzieć o dziedziczeniu i sukcesji

Jestem adwokatem. Od wielu lat prowadzę przed sądami sprawy o stwierdzenie nabycia spadku, dział spadku oraz o zachowek.
Uczę też jak w przemyślany i świadomy sposób przekazać majątek następcom.
Lubię takie sprawy – każda taka sprawa to inna historia – a ja wiem, że mogę pomóc konkretnym osobom. Możesz więc mi zaufać: myślę, iż będę w stanie pomóc także Tobie.
Każdego dnia udzielam porad prawnych – zarówno w siedzibie kancelarii we Wrocławiu, jak i online.
Potrzebujesz porady w zakresie prawa spadkowego?
Po prostu napisz do mnie wiadomość.

Apelacja termin a okres świąteczny
Bardzo możliwe, iż kiedyś już o tym wspominałam. Ale temat jest na tyle istotny, iż uznałam za potrzebne, aby pewne rzeczy przypomnieć. Otóż. W postępowaniu cywilnym jest tak, iż czasem wynik sprawy przed sądem I instancji nie jest taki, jak byśmy sobie życzyli. Wiadomo – każda sprawa jest inna i bardzo różne sytuacje mają miejsce w praktyce. Czasem strona przegrywa w całości, czasem kwota, którą sąd zasądził jest niższa od tej, o zasądzenie której wnosił powód (np. w sprawie o zachowek) Tak bywa. I w takich sytuacjach – kiedy strona nie jest zadowolona z wyroku sądu I instancji i uważa, iż np. sąd ten niewłaściwie ocenił zawnioskowane dowody (może jakiegoś dowodu sąd nie przeprowadził? albo miały miejsce inne uchybienia?) pojawia się kwestia wnoszenia apelacji.
Sama apelacja to temat rzeka, o formułowaniu wniosków i zarzutów można cały blog pisać, a nie tylko jeden wpis.
ALE. Aby sąd II instancji w ogóle pod względem merytorycznym apelację rozpoznał, to apelacja ta musi być wniesiona w terminie. Jeśli wyślesz tę apelację do sądu za późno – to niestety. Musisz liczyć się z tym, iż cały wysiłek włożony w jej pisanie pójdzie na marne.
Termin do wnoszenia apelacji (środków zaskarżenia) liczy się (co do zasady) od daty kiedy odbierzesz odpis takiego orzeczenia z jego pisemnym uzasadnieniem.
Dlaczego piszę o tym teraz? Otóż mamy teraz okres świąteczny. Co zrozumiałe, wszyscy mają bardziej pilne sprawy na głowie
Tylko że NIE jest tak, iż w tym okresie ten termin do wnoszenia apelacji liczony jest w odmienny sposób niż w innych okresach roku.
Czyli (niestety) nie jest tak, iż na czas Świąt bieg terminu do zaskarżania orzeczeń miałby ulegać np. zawieszeniu. W okresie świątecznym terminy do zaskarżenia orzeczeń liczy się tak samo – chodzi o kolejne dni kalendarzowe.
Pamiętaj o tym, szczególnie jeśli chciałbyś zlecić napisanie apelacji adwokatowi.
(w szczególności, jeśli nie był on twoim pełnomocnikiem przed sądem I instancji)
Aby napisać dobrą merytorycznie apelację, pełnomocnik będzie musiał dokładnie zapoznać się z aktami sprawy, przeczytać protokoły rozpraw, złożone wcześniej pisma procesowe… Całkiem często sprawa przed sądem I instancji trwa nawet 2 czy 3 lata (a bywa iż nawet dłużej) więc dokładne zapoznanie się z aktami sprawy zajmuje sporo czasu.
TAK. Apelacja musi też zostać prawidłowo opłacona.
Inaczej to wygląda gdy chodzi o sprawy w postępowaniu nieprocesowym – np. sprawa o stwierdzenie nabycia spadku, a inaczej w sprawach o zapłatę rozpatrywanych w trybie procesowym, a więc np.w sprawach o zachowek. To już temat na inny wpis.
TAK. W przypadku innych środków zaskarżenia jest analogicznie, jeśli chodzi o liczenie terminu.
(inny może być sam termin do zaskarżenia orzeczenia, ale tak samo chodzi o kolejne dni kalendarzowe)
I jeszcze jedno – nie zapomniałam o zapowiadanym wpisie gościnnym. Wypatruj go w najbliższym czasie, zapewniam, że warto.
List do kobiety w nieformalnym związku
Żyjesz w związku nieformalnym z ukochanym mężczyzną? Jesteś szczęśliwa i liczy się tylko to, iż jesteś z ukochanym. To super i mam nadzieję, że tak będzie już zawsze. Jesteś zakochana i pełna optymizmu i nie dopuszczasz do siebie myśli, że „coś mogłoby się stać”. Zapewne nic się nie stanie, ale…
życie pisze różne scenariusze. Pewnie czasem czytałaś artykuły w prasie dla kobiet, oglądałaś programy w telewizji, słyszałaś od koleżanek historie dosłownie „mrożące krew w żyłach”. (nie, to blog o prawie cywilnym, nie karnym, nic bardzo brutalnego się nie wydarzy)
Zakładasz, że zawsze będziecie razem, bo łączy Was coś więcej niż „papierek”. Pewnie tak będzie. Nie jest teraz moją intencją przekonywanie Cię do sformalizowania związku czy dyskutowanie o wyższości związku partnerskiego nad małżeństwem (tudzież małżeństwa nad związkiem partnerskim) Wiem, ile małżeństw się rozpada i nawet prowadziłam całkiem sporo spraw o rozwód i alimenty, tak więc wiem jak jest.
Rozumiem, iż planujecie ślub, tylko jeszcze nie teraz, a kiedyś. Rozumiem też, iż ślubu nie planujecie bo któreś z Was ma złe doświadczenia albo po prostu uważacie, że dobrze jest tak jak jest teraz. I tak, jesteście dorośli, macie do tego prawo.
Tylko… czy wiesz czyją własnością jest mieszkanie, w którym mieszkacie (mieszkanie, dom, samochód, cenne ruchomości…)? To na pewno wiesz. A czy pamiętasz, że jako partnerka/konkubina/narzeczona nie jesteś spadkobiercą ustawowym po mężczyźnie, z którym dzielisz życie? Wiesz, kto jest jego spadkobiercą ustawowym? Jego rodzice, rodzeństwo, dzieci rodzeństwa? (zakładam, iż nie macie wspólnych dzieci)
A może… może on ma małoletnie dziecko z poprzedniego małżeństwa czy innego związku?
Może mieszkanie jest jego własnością, a może planując dzielić życie „na dobre i złe” kupiliście mieszkanie „pół-na-pół”? I razem mieszkanie wyremontowaliście, a Ty włożyłaś w ten lokal (jego lub wasz wspólny) wszystkie pieniądze, które zarobiłaś lub dostałaś w spadku po babci.
Tak czy inaczej: prawdopodobnie nie chciałabyś, aby „w razie czego” okazało się, iż jesteś współwłaścicielką mieszkania – w sytuacji gdy kupiliście je wspólnie … z jego nastoletnim (kilkuletnim) dzieckiem, które w każdej sprawie będzie reprezentowane przez jego matkę (a zarazem byłą żonę czy narzeczoną Twojego Misia)
Może żadnych dzieci Twój Jedyny nie ma, ale wiesz że bycie współwłaścicielką czegokolwiek z jego rodzicami (jego matką) byłoby jeszcze gorsze, niż z jego dzieckiem.
Chociaż czy gorsze?
Jego matka (tak Twoja „prawie-teściowa”) jest przynajmniej dorosła, może i za Tobą jakoś specjalnie nigdy nie przepadała, ale przynajmniej jest dorosła i nie potrzebuje zgody sądu rodzinnego aby stanowiącą jej własność nieruchomość (udział w nieruchomości) sprzedać czy podarować…
A w przypadku dziecka? Jak tego nie wiedziałaś, to już się pewnie domyślasz. Dziecko nie może sprzedać nieruchomości/ udziału w nieruchomości ot tak sobie, nie wystarczy też, iż zgodzi się jego matka. Aby w takiej sytuacji nieruchomość można było sprzedać potrzebna będzie zgoda sądu (a jak wiesz sprawy w sądach trwają raczej długo).
Całkiem niewesoła perspektywa, prawda?
A co jeśli on prowadzi firmę, a uzyskiwany dochód jest podstawowym źródłem Waszego utrzymania?
Pamiętam taką właśnie sytuację, gdy on prowadził firmę, a jego narzeczona w tej firmie pracowała na etacie.
Wyobrażasz sobie pewnie, że sytuacja tej pani stała się nagle dość niekorzystna?
(tak,niestety kredyty nie spłacają się same, a mieszkania nie sprzedasz, gdy nie jesteś jego jedyną właścicielką)
Takich pytań można zadawać jeszcze wiele.
Nie piszę tego, aby Cię przestraszyć.
Po prostu zastanów się „co by było gdyby”. Wiem że jesteś rozsądna i zależy Ci na swojej przyszłości.
A jak się spokojnie zastanowisz, to wyciągnij wnioski i zacznij działać.
Jak to jest z tą drugą żoną czyli dziedziczenie ustawowe w praktyce.
Dziedziczenie ustawowe rządzi się swoimi prawami. To znaczy jak nie napiszesz testamentu, to do dziedziczenia dojdą spadkobiercy ustawowi – zgodnie z zasadami opisanymi w kodeksie. Zastanawiasz się, o co chodzi z tym tytułem „jak to jest z tą drugą żoną”? Przecież żonę można mieć tylko jedną… Właściwie tak, ale wyjaśnię to na kolejnym przykładzie „z życia wziętym”.
Wyobraź sobie panią Zosię, która ma całkiem spory majątek osobisty (nieruchomości, lokaty, biżuteria i te sprawy). To jej majątek osobisty – gromadzony od pokoleń, wiele składników tego majątku pani Zosia „dostała w spadku” po swojej mamie i babci. (tak, pani Zosia była szczęśliwą mężatką i z tym mężem miała też – oprócz majątku osobistego – majątek wspólny)
Pamiętasz już pewnie – tak na marginesie – iż majątek osobisty też podlega dziedziczeniu?
Na pewno tak, ale posłuchaj jak może to wszystko wyglądać w praktyce.
Pani Zosia miała męża i dwoje dzieci. I to właśnie byli jej spadkobiercy ustawowi. O testamencie pani Zosia nie myślała, bo niby w jakim celu? Przecież miała męża i dzieci, z którymi była w dobrych relacjach, a co więcej dorosłe już dzieci dzieci regularnie dawały pieniądze na remonty i utrzymanie nieruchomości.
Po pewnym czasie niestety pani Zosia zmarła. Niestety nikt jakoś nie pomyślał wtedy o sprawach spadkowych. (wiadomo, jak jest: nie było okazji ani czasu aby się tym zająć, starszy syn wyjechał do Anglii, aby tam podjąć pracę i nie miał kto się takimi sprawami zająć, wiadomo w sądach sprawy długo trwają, a zresztą wszyscy byli zgodni i nawet wizyta w kancelarii notarialnej nie wydawała się być czymś potrzebnym)
Życie pisze jednak różne scenariusze.
Po pewnym czasie od tego bardzo smutnego zdarzenia mąż pani Zosi – pan Zenon, który nie był przecież jeszcze starym człowiekiem, poznał miłą panią Grażynkę. Pomimo pewnych oporów i wątpliwości ze strony dzieci postanowił, iż ponownie stanie na ślubnym kobiercu. Jak pomyślał, tak też i zrobił.
Taka decyzja ze strony ojca nie do końca spodobała się dzieciom i stosunki rodzinne uległy – delikatnie rzecz ujmując – pewnemu ochłodzeniu.
Nie, nie było w sumie podstaw, aby kogoś wydziedziczać, zresztą pan Zenon nawet nie pomyślał o takich drobiazgach jak testament. Był jeszcze w końcu całkiem młody i zamierzał dość długo cieszyć się życiem. Pan Zenon na nowo cieszył się rodzinnym szczęściem, wierzył iż relacje nowej żony z jego dziećmi w końcu się ułożą i cała rodzina (wraz z dziećmi i malutkimi wnukami) usiądzie przy świątecznym stole.
Pisałam już, iż życie pisze różne scenariusze?
Niestety, taki też – niezbyt wesoły scenariusz miał miejsce i tym razem.
Kilka lat po poślubieniu pani Grażynki pan Zenon niestety zginął w wypadku.
(pamiętasz, że żadnego testamentu nie napisał, ani żadnych decyzji co do majątku nigdy podjął)
Domyślasz się chyba, iż w tej sytuacji o „załatwieniu” polubownie całej sprawy przez drugą żonę i dzieci z pierwszego małżeństwa u notariusza nie było już mowy?
Na pewne rzeczy nie masz wpływu (i takich spraw jest całkiem sporo). Ale są też rzeczy, na które wpływ masz całkiem realny. Naprawdę: to całe „planowanie spadkowe” to wcale nie taka głupia sprawa. Bo przecież na pewno nie chcesz, aby Twoje dzieci były współwłaścicielami Twojej nieruchomości z zupełnie obcymi osobami?
I tak: każda sytuacja jest inna. Może akurat w Twojej sytuacji ten cały testament faktycznie jest czymś zupełnie zbędnym. Nie zachęcam też do zawierania nieprzemyślanych umów, np. darowizn. A jedyne do czego Cię namawiam, to: zastanów się spokojnie, przeanalizuj różne możliwości i podejmij decyzję, jaką uznasz za najlepszą.
Napisałam list do Mikołaja…
Pewnie pomyślałeś, iż chodzi o bardzo miłego pana w czerwonym wdzianku w rozmiarze xxl, z długą białą brodą, stadkiem reniferów oraz workiem pełnym prezentów? Nie, no przecież dorośli nie piszą listów do Mikołaja… Ale jak już wiesz z tytułu wpisu, jednak napisałam. I teraz uważaj: Mikołaj mi odpisał!
No dobrze, nie będę dłużej trzymać Cię w niepewności:
Chodzi o Mikołaja Lecha, rzecznika patentowego i autora bloga o znakach towarowych.
Pisałam przecież ostatnio, iż nie tylko blogi piszę, ale też je czytam:)
A skoro napisałam do autora innego bloga, to prawdopodobnie oznacza to iż niedługo pojawi się wpis gościnny.
A będzie to wpis gościnny, jakiego jeszcze nie było. Pisałam już kiedyś, o tym, jak to jest w przypadku śmierci osoby, która prowadzi swoją działalność gospodarczą (pamiętasz: sugerowałam nawet abyś rozważył przekształcenie „zwykłej” działalności w spółkę z o.o. Tym razem – z tego wpisu gościnnego dowiesz się, czy można przenieść prawa do marki w kontekście sukcesji i wielu innych rzeczy, o których każdy przedsiębiorca powinien pamiętać.
Tak więc już niedługo – zanim zabłyśnie pierwsza gwiazdka (mam nadzieję!) nowy wpis gościnny:)
Co robi adwokat, gdy nie pisze bloga
Chcecie wiedzieć co robi adwokat, kiedy akurat nie pisze tekstów na blog? Pewnie to oczywiste: pisze pozwy, wnioski, apelacje, uczestniczy w rozprawach, sporządza opinie prawne. To wiadomo, ale nie to miałam akurat na myśli. Otóż adwokat, gdy akurat bloga nie pisze, to blogi czyta. Niestety nie zawsze adwokatowi starcza czasu, aby być na bieżąco jeśli chodzi o blogi modowe, więc najczęściej ogranicza swoją aktywność do czytania blogów o … – tak : o prawie. (to chyba nie było dużym zaskoczeniem?)
No dobrze, więc jak już adwokat, który sam prowadzi swój blog, czyta inne blogi to – zwłaszcza w sytuacji gdy uważa że to dobre blogi, to te blogi poleca innym.
Tak już to jest, iż mało kto zna się na wszystkim.
A już (prawie) na pewno każdy prawnik ma swoją ulubioną „gałąź” prawa.
Ale do rzeczy, gdyż nie chciałabym trzymać czytelników w niepewności.
Tak – to nie żart. Prawnicy czytają blogi prowadzone przez innych prawników.
Jest tak, gdyż w znaczącej większości są to blogi pisane przez osoby, które naprawdę znają się na tym, czym się zajmują.
I tak właśnie jest też w przypadku bloga, który sama czytam i uważam, że naprawdę warto na blog ten zajrzeć. Dobrze, wiem że już wszyscy chcieliby wiedzieć o jakim blogu mowa.
Tematyka wspomnianego bloga dotyczy ochrony znaków towarowych.
Niewiele Ci to mówi? Może tak być, gdyż – przynajmniej w moim odczuciu – temat ten nie należy do najbardziej popularnych.
Ale: jeśli chciałbyś poczytać (a nawet i posłuchać) o takich zagadnieniach jak : częste błędy przy wyborze nazwy firmy, zastrzeganiu nazw we właściwych urzędach czy w końcu autorskich prawach majątkowych to nie czekaj dłużej, tylko klikaj.
Zachęcam do kliknięcia dokładnie tutaj.

Jestem adwokatem. Prowadzę kancelarię adwokacką we Wrocławiu. W swojej praktyce zajmuję się sprawami z zakresu prawa spadkowego. Doświadczeniem zdobytym w trakcie aplikacji adwokackiej oraz na salach sądowych dzielę się z Czytelnikami w ramach tego bloga.
Zobacz spis treści
SZUKAJ
Tematy główne
Ważne artykuły
Archiwum wpisów
Zajrzyj na mój drugi blog o prawie rodzinnym
