Skip to content
Menu
mniej niż minuta min

Historie z życia wzięte (1)

Prawo niektórym może wydawać się nudną i oderwaną od życia dziedziną wiedzy…

Nic bardziej mylnego. W szczególności prawo spadkowe i rodzinne to bardzo życiowe działy prawa.

Wpisy z cyklu „historie z życia wzięte” przekonają Cię, że mam rację.

Pisałam już, jak wygląda dziedziczenie w sytuacji bezdzietnych małżeństw…

No to teraz właśnie historia z życia wzięta…

Pan Tadeusz i Pani Zosia byli młodym małżeństwem. Jak wiele młodych małżeństw po ślubie postanowili wziąć kredyt i kupić mieszkanie.

Planowali oczywiście dzieci, ale na razie skupiali się na pracy zawodowej. Po pewnym czasie oboje porzucili pracę w korporacji i założyli własną firmę (założenie spółki okazało się być łatwe, w Internecie są przecież wzory umów i w ogóle wszystko). Jako młode małżeństwo dorabiali się sami  wszystkiego od początku. Chcieli, żeby ich dzieciom kiedyś niczego nie brakowało, a na pomoc ze strony rodziny nie za bardzo mogli liczyć.

Nieduże wydawnictwo z czasem zaczęło całkiem nieźle prosperować. Tadeusz i Zosia zatrudnili więc pracowników, wzięli kredyt na rozwój firmy, pożyczyli też trochę pieniędzy od przyjaciół.

Oczywiście jako młodzi ludzie cieszący się życiem zupełnie nie myśleli o czymś takim jak testament. Bywali nawet często u różnych notariuszy, zawierając różne umowy związane z działalnością spółki, ale ani oni, ani też nikt z ich znajomych o sprawach spadkowych nawet nie myślał. Nigdy więc z tym notariuszem o testamentach jakoś nie porozmawiali.

Pan Tadeusz  miał dość sporą rodzinę. Jego ojciec co prawda od jakiegoś czasu już nie żył, ale Pan Tadeusz miał troje rodzeństwa. Matka Pana Tadeusza mieszkała daleko – w miejscowości oddalonej o jakieś 300 kilometrów – i z tego względu kontakt był nieco ograniczony. Zresztą, pomimo wielu zalet, nie do końca miała ona wiedzę o prowadzeniu firmy i jakoś wspólne tematy szybko się kończyły.

Ze starszą siostrą Pan Tadeusz co prawda nie utrzymywał stałego kontaktu (niestety kiedyś dość mocno pokłóciła się z Zosią) ale za to z najmłodszym bratem często się spotykali i chodzili do pubu oglądać mecze. Najmłodszy brat jeszcze studiował, więc Pan Tadeusz chętnie pomagał finansowo i doradzał bratu. A „średni”  brat? Cóż. Nie miał głowy do nauki. Kilka lat temu wyjechał do Anglii, mieszkał gdzieś pod Londynem, nie myślał o swojej przyszłości (nie to co Pan Tadeusz). W sumie to Pan Tadeusz nie znał nawet jego adresu, kontakt mieli głównie poprzez portale społecznościowe i czasami przez telefon.

Czas szybko leciał… Firma ugruntowała swoją pozycję na rynku i małżonkowie podjęli decyzję, że to właściwy czas na dziecko.

Niestety. Życie pisze czasami nieprzewidziane zupełnie scenariusze. Pewnego jesiennego, deszczowego dnia Pan Tadeusz zginął w wypadku samochodowym.

Kilka tygodni po tym wydarzeniu Pani Zosia poszła do prawnika i usłyszała od niego, że …

kasia-blog-spadkowy

Jestem adwokatem. Prowadzę kancelarię adwokacką we Wrocławiu. W swojej praktyce zajmuję się sprawami z zakresu prawa spadkowego. Doświadczeniem zdobytym w trakcie aplikacji adwokackiej oraz na salach sądowych dzielę się z Czytelnikami w ramach tego bloga.

Zobacz spis treści

Zajrzyj na mój drugi blog

razem-czy-osobno2

SZUKAJ

Tematy główne

Artykuły

ARCHIWUM WPISÓW

Archiwa

W czym mogę Ci pomóc?

    Twoje dane osobowe będą przetwarzane przez adwokat Katarzyna Skowrońska w celu obsługi przesłanego zapytania. Szczegóły: polityka prywatności.

    Na blogu jest wiele artykułów, w których dzielę się wiedzą bezpłatnie. Jeśli potrzebujesz indywidualnej pomocy prawnej, napisz do mnie. Przedstaw mi swój problem, a ja zaproponuję, co możemy wspólnie w tej sprawie zrobić i ile będzie kosztować moja praca.

    6 komentarzy

    1. Krzysztof
      22 stycznia 2014 @ 23:21

      ….po panu Tadeuszu połowę majątku dziedziczy ona jako żona, 1/4 matka, a każde z trojga rodzeństwa po 1/12. Rzeczywiście, dla pani Zosii to niezbyt komfortowa sytuacja, zwłaszcza jeśli chodzi o udziały w spółce.

      Reply

    2. Kasia
      23 stycznia 2014 @ 08:44

      Taka historia wcale nie musi mieć smutnego finału. Jednak należy pamiętać o zabezpieczeniu rodziny. Jak pokazuje przytoczona historia nawet w młodym wieku.

      Reply

      • Katarzyna Skowrońska
        24 stycznia 2014 @ 10:11

        Finał nie musi być smutny. Ale byłby o wiele prostszy, gdyby np. małżonkowie ci pomyśleli o testamentach
        (tym bardziej, iż w testamencie można obecnie “zapisać” konkretne rzeczy dla konkretnych osób).
        No i oczywiście pozostaje kwestia dziedziczenia długów…

        Reply

    3. Marcin Bartyński
      31 stycznia 2014 @ 08:20

      Jeżeli małżonkowie prowadzili spółkę z o. o., mogli też pomyśleć o wprowadzeniu do umowy spółki postanowień ograniczających wstąpienie do spółki spadkobierców: http://jak-zalozyc-spolke.blogspot.com/2013/11/ograniczenie-dziedziczenia-udziaow-w.html

      Reply

      • Katarzyna Skowrońska
        31 stycznia 2014 @ 10:35

        No właśnie o to chodzi: mogli pomyśleć… O dziedziczeniu udziałów w spółce z o.o. będzie przynajmniej
        kilka wpisów, dobrze napisana umowa to naprawdę ważna sprawa.

        Reply

    4. urszula
      28 lutego 2015 @ 20:11

      w trakcie postepowania spadkowego zona dowiedziala sie ze mieszkanie zakupione przez jej meza nabyla kochanka ….

      Reply

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *